sobota, 23 października 2010

Kompromitacji we Wrocławiu ciąg dalszy

Rada Wydziału, do której należy Rektor uczelni Prof. R. Andrzejak podjęła uchwałę o odwołaniu się od decyzji Centralnej Komisji zabierającej jej na okres 3 lat prawa do przeprowadzania przewodów habilitacyjnych i wnioskowanie o nadanie tytułu profesora (patrz link poniżej).
To kolejny akt kompromitujących wydarzeń w tej uczelni, dodajmy, obnażających poziom całego polskiego świata uniwersyteckiego. Dwa lata pokazały do czego służy tzw. „autonomia uczelni”; to jest niestety parawan do załatwiania różnych niejasnych interesów, petryfikowaniu utrwalanych od 1945 roku układów i obyczajów nie mających nic wspólnego z pojęciem „akademickość” czy „uniwersytet”. W Polsce przedwojennej ludzi stojących na straży tak rozumianego etosu akademickiego środowisko uniwersyteckie dawno by zmiotło z powierzchni ziemi. Nie wątpię, że podobny los musiałby spotkać im podobnych w większości cywilizowanych państw współczesnego świata. A u nas, jak dotąd, milczy świat polskich uczelni, gdzie są autorytety moralne, gdzie jest Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, gdzie jest głos rektorów innych uczelni medycznych?
O dochodzenie prawdy upomniał się związek zawodowy…
Warto także dodać, że wrocławska AM to bodaj jedyna polska uczelnia medyczna, która przyjęła Kodeks ”Dobre Praktyki w Szkołach Wyższych” z 2007 roku. Regulacje ustawowe, dobrowolne uzgodnienia, zasady etyczne; wszystko to legło w gruzach. Kompromitacja dotyczy w pierwszym rzędzie uczelni z Wrocławia, ale niesławą okrył się cały polski świat akademicki.
To sprawa przypomina historię dr hab. A. Jendryczki ze Śląskiej Akademii Medycznej, któremu udowodniono plagiat (czytaj, kradzież) 50 prac innych autorów. Nigdy mu z głowy nie spadł jeden włos, przygarnęła go Politechnika Częstochowska, a ostatnio pełni funkcję rektora jednej z prywatnych uczelni warszawskich! Ta nierozliczona sprawa już na zawsze cieniem będzie odkładać się na wizerunku mojej uczelni, a uczelnia wrocławska jest na najlepszej drodze do okrycia się podobną, niezmywalną hańbą.

PS. Ciekawe jakie losy spotkają w przyszłości głównego „bohatera” sprawy wrocławskiej: Prof. Andrzejaka, a także Panią Dziekan dr hab. Antonowicz-Juchniewicz? Czy powtórzy się scenariusz „miękkiego” lądowania dr hab. A. Jendryczki lub też ta sprawa stanie się początkiem prawdziwego przełomu w świecie polskich szkół wyższych.

AM odwoła się od decyzji o zawieszeniu uprawnień

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Los (prof) dr (hab) Ryszarda Andrzejaka jest praktycznie przesądzony. Jeszcze kilka uników, "zagrywek na czas", peanów i wiwatów na www.am.wroc.pl i w Gazecie Uczelnianej autorstwa władz wroclawskiej AM i jej wydziału lekarskiego ale po uprawomocnieniu się decyzji CK pani dziekan i jej poplecznicy nie utrzymają się na stołkach a powinni jeszcze ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną za skutki swoich bezmyślnych decyzji.
Próba odwołania pani dziekan miała miejsce na wczorajszej RWL, ale pani dziekan zamiast wykorzystac szanse podania sie do dymisji wobec votum nieufności rady chce wyraznie, żeby być odwołana w terminie 7 dni jaki wyznaczyła. Po niechybnym odwołaniu z funkcji nie zrobi już dalszej kariery akademickiej, zostaje tylko powrót do pracy w "spółdzielni doktora RA". Do wyjaśnienia pozostaje rola kolegium dziekanskiego. Co zrobiło, żeby nie dopuścić do obecnego finłu? Cy w ogóle coś robiło w tej sprawie ? Dlaczego nie podali się do dymisji skoro nie mogli (nie chcieli?) nic zrobić. Słowa uznania dla profesorów Boznańskiego, Mozrzymasa, Sąsiadek, Szeląga, którzy w obecności rektora odważyli się odpowiedzialnie zabrać głos! W poniedziałek ma być senat, senatorowie mają ostatnią szansę stanąc na wysokości zadania odwołując rektora-plagiatora...

Anonimowy pisze...

Mocny komentarz !!!

Anonimowy pisze...

Teraz widzicie młodzi ambitni naukowcy, z głową pełną ideałów naukowych, kto tak naprawdę ma władzę i będzie ją trzymał do końca życia. Nie Wy, uczciwi, pracowici, twórczy, z natury dobrzy. Nauka po doktoracie to tak naprawdę 'wyścig szczurów' donikąd. Publikacje, impact factor, masa wyjazdów - a dostajecie za to grosze i nikt się nie przejmuje Waszym wkładem w naukę i medycynę. Stołki i tak dostaną tylko ci, którzy dużo mogą i wiedzą jak manipulować innymi. Taki jest ten kraj i nic go nie zmieni